Sądzę, że tak. Ale działanie eliminujące wątpliwości, to "tylko" jego efekt uboczny.
Pisałam parę dni temu o trapiących mnie wątpliwościach w kwestiach dotyczących naszej czystości przedmałżeńskiej. Zły podsuwał mi różne dziwne myśli, bardzo "przekonujące" argumenty, dlaczego lepiej sobie dać z tym spokój, miałam straszny mętlik w głowie i zamęt w sercu... Chociaż w ogóle tego nie chciałam, zaczęłam coraz bardziej wierzyć w to, co mi próbował wmówić. To był dla mnie naprawdę trudny czas. Kiedy postanowiłam napisać o tym tutaj (co wcale tak łatwo mi nie przyszło), doznałam pewnego olśnienia. Zaczęłam dociekać przyczyn, DLACZEGO te wątpliwości się pojawiły. Czy dlatego, że przestało mi zależeć na zachowaniu dziewictwa do ślubu? Na pewno nie. A może dlatego, że tak bardzo pragniemy już tej bliskości, że sobie z tym nie radzimy? Bynajmniej. No więc dlaczego...?
Nie byłabym sobą, gdybym nie znalazła jakiegoś ciekawego porównania, które mi pomogło uporać się z tą sytuacją. :)
Kiedy Człowiek zaczyna coraz mniej dbać o siebie, jadać byle co i byle jak, nie dostarcza organizmowi odpowiedniej ilości potrzebnych do zdrowego funkcjonowania składników odżywczych. Jednym z pierwszych objawów takiego niedożywienia jest anemia. Często nie mamy pojęcia, że cierpimy na anemię. Może Człowiek się trochę gorzej czuje, jakiś taki słaby jest i blady, ale przecież nic takiego się nie dzieje. Jednak osłabiony organizm jest bardziej podatny na infekcje. Więc z łatwością przychodzi jakieś przeziębienie czy drobny stan zapalny. Człowiek próbuje się ratować domowymi sposobami, coś tam łyka, różne cuda wianki odprawia, ale specjalnej poprawy nie ma. Wciąż kiepsko się czuje, jest coraz słabszy, coraz gorzej wygląda, chociaż to miała być przecież tylko drobna infekcja. Problem nie leży jednak w infekcji. Organizm był w kiepskiej formie już wcześniej - TO była przyczyna infekcji. Kiedy Człowiek zaczyna sobie przypominać, co działo się WCZEŚNIEJ, zanim się rozchorował, w końcu orientuje się (przy pomocy odpowiedniego badania), że problem leży gdzie indziej. Zaniedbał się i ma anemię, więc najpierw trzeba TEMU zaradzić. Zaczyna się zdrowo odżywiać, uzupełnia braki, nieraz potrzebne są jakieś leki, witaminy i suplementy. Infekcja zwykle przechodzi jak ręką odjął, ewentualnie z drobną pomocą, ale wzmocniony organizm może już sobie z nią poradzić.
W ostatnich dniach zauważyłam podobny mechanizm w życiu duchowym. Nieraz Człowiek zaniedbuje swojego ducha - mniej się modli, jakoś tak na szybko, byle jak, rzadziej przeżywa Eucharystię, ciągle odkłada na "później" czytanie Słowa Bożego, nie pamięta już, kiedy ostatni raz był na adoracji, a spowiedź też by się już przydała... Ja chyba ostatnio byłam w takiej sytuacji. Zapadłam na taką duchową anemię... Tyle że zupełnie nie zdawałam sobie z tego sprawy. Owszem, jakoś tak osłabł mój zapał i trochę gorzej się czułam duchowo, ale nie żebym się tym specjalnie przejmowała... I tak mojego osłabionego ducha dopadła "drobna infekcja" w postaci wątpliwości dotyczących tej jednej, ale jakże delikatnej sfery. Już nieraz przecież przychodziły takie niepewności, ale zwykle od razu dawałam sobie z nimi radę. A tym razem tak mnie to męczyło, jak nie wiem...
Na szczęście w porę przyszło olśnienie. Dokopałam się do GŁÓWNEJ przyczyny problemu...
Lek na duchową anemię? Przede wszystkim: spowiedź, Eucharystia, adoracja. Duchowy kop! Uff, kamień z serca... Od razu jakoś lżej, jakiś człowiek silniejszy. I łatwiej się zebrać do czytania Biblii, i do modlitwy, i do refleksji...
I okazuje się, że nie potrzeba specjalnego "leku" na wątpliwości. Bo w sumie... jakoś... zniknęły? Łoł, po prostu przeszły...! Powaga. :)
Mało że taki "efekt uboczny" - teraz czuję się jakbym miała osłonę Actimela przed Złym. :D
Słowem - chwała Panu!
PS. Jeśli czyta to jakiś lekarz, to błagam o wyrozumiałość i nie czepianie się szczegółów, niejasności i niedociągnięć w mojej pokrętnej analogii z anemią. :D Ważne, że porównanie zadziałało! :)
Otóż to :) Ja od jakiegoś czasu mam podobne przemyślenia.
OdpowiedzUsuńPomaga mi w takich chwilach wątpliwości przypominanie sobie tego zdania: "Albo Eucharystia będzie Cię trzymać z dala od grzechu, albo grzech będzie Cię trzymał z dala od Eucharystii."
Trzymaj się :)
Nie słyszałam nigdy tego zdania. Dobre!
UsuńDzięki :)
Czyta, ale się nie czepia :)
OdpowiedzUsuńUff! Jak miło :D
Usuń