W parafii, do której często chodzimy na niedzielną Mszę świętą, pracuje pewien nieprzeciętny kapłan. To znaczy, jest zupełnie zwyczajny, niczym szczególnym się nie wyróżnia, nie zwraca na siebie uwagi, nie robi nic specjalnego. Po prostu wiernie i z mocą pełni swoją posługę. Od dłuższego już czasu coraz bardziej doświadczaliśmy tej mocy kapłaństwa w jego pracy duszpasterskiej. Spowiedź u niego? Łaaał. Dawno żaden kapłan nie poświęcał mi tyle uwagi i nie rozmawiał ze mną w konfesjonale na temat moich problemów w życiu duchowym. Jednego razu była nawet dosyć zabawna sytuacja.
Byliśmy u tego kapłana do spowiedzi razem, jedno po drugim, tuż przed Mszą świętą. Obojgu nam opowiadał m.in. o bł. Karolinie Kózkównie i jej pierścieniu, który podobno robi furorę wśród młodych ludzi chcących zabiegać o swoją czystość. Naprawdę ciekawe i zalecił nam, byśmy się trochę zorientowali w tym temacie, przemyśleli - może to nas pociąga i chcielibyśmy wykorzystać ten znak pierścienia, aby był dla nas pomocny. Tyle, że nie mieliśmy okazji podzielić się wrażeniami tuż po spowiedzi, bo od razu zaczęła się Msza św. Pod koniec, w ramach ogłoszeń parafialnych, zupełnie inny kapłan zachęcał do kupowania prasy katolickiej, szczególnie polecając artykuł o... pierścieniu bł. Karoliny... Spojrzeliśmy tylko na siebie i uśmiechnęliśmy się. A potem oczywiście kupiliśmy gazetę z tym artykułem i długo rozmawialiśmy o tym wszystkim. Niesamowicie Pan Bóg zadziałał przez ten drobny splot wydarzeń i mądrość spowiednika.
Poza spowiedzią, zawsze byliśmy poruszeni po Eucharystiach pod przewodnictwem tego kapłana. Szczególnie jego kazania były... niesamowite. Tak proste, wręcz zupełnie zwyczajne, ale niezwykle wymowne, dające do myślenia, poruszające do działania. Bez żadnych fajerwerków, po prostu jakby sam Bóg mówił do prostego grzesznika, jak ma się do Niego zbliżyć.
Ale miało być o książce... Któregoś razu wychodzimy z kościoła po niedzielnej Mszy świętej, od razu zaczynamy rozmawiać, że znów kazanie tego kapłana (nawet nie wiedzieliśmy jak się nazywa!) było świetne. Nagle mignął mi przed oczami uśmiech tego księdza... Odwracam się jeszcze raz, patrzę - no to on! Śmieje się! Ciągnę Karola za rękę, żeby podejść bliżej. Do przykościelnego kiosku z prasą i książkami. I na samym środku rzeczywiście to ten ksiądz, taki roześmiany, naturalny. I podpis: Ks. Jan Reczek, Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch. O, tak wyglądał:
Byliśmy w szoku. No spoko, dobra spowiedź, dobre kazania, ale żeby od razu książki pisać? Łał. :) No i od razu wszystko jasne - dlaczego ta posługa z taką mocą? Charyzmatyk - więcej dodawać nie trzeba. Przy okazji dowiedzieliśmy się, jak ten ksiądz się nazywa (i jakie ma PIĘKNE imię! ;) ). Niestety, kiosk zamknięty. Nie da rady kupić tej książki. No nic, może jakoś w tygodniu, albo poczekamy do następnej niedzieli.
W tym samym tygodniu wybraliśmy się do wspomnianego kiedyś klasztoru, by porozmawiać na temat organizacji wesela w tym miejscu. Wchodzimy na recepcję, pytamy o panią menadżer, z którą byliśmy umówieni i... szok! Znów on uśmiecha się do nas z okładki! No prawie mnie zatkało. Obok recepcji wystawka w różnymi książkami katolickimi - w końcu to klasztor. I wśród nich, w centrum właśnie ta książka. Pomyśleliśmy - ewidentnie Pan Bóg chce, żebyśmy ją mieli. Tu i teraz. Bierzemy. Recepcjonistka, ku naszemu zdziwieniu, pyta, czy znamy tego księdza. Opowiadamy, że chodzimy często do parafii, w której pracuje i jesteśmy zawsze poruszeni tym, jak głosi Słowo Boże. A ona nam na to, że ks. Jan przyjeżdża często do tego klasztoru na rekolekcje, spotkania charyzmatyczne, modlitwy o uzdrowienie...
- Różni księża przyjeżdżają, ale zawsze najwięcej jest ludzi właśnie, gdy jest ks. Reczek. Mówią, że jest niesamowity. Pytają o niego, kiedy przyjedzie znowu... A w zwykłe niedziele też tak dobrze mówi? :)
O rany... Nie spodziewaliśmy się, że to znany i szanowany kapłan, zaangażowany w ruch charyzmatyczny. Byłam bardzo ciekawa tej książki, bo tak się składa, że miałam trochę do czynienia z grupami charyzmatycznymi, czytałam też wcześniej trochę na temat Odnowy w Duchu Św., charyzmatów i zagrożeń duchowych. Wydawało mi się, że pewnie za wiele nowego się nie dowiem. Myliłam się. Od początku, gdy skojarzyłam, że ks. Jan jest zaangażowany w Odnowę, bardzo mnie zafascynowało, że mimo to jest taki... zwyczajny. Charyzmatyczni kapłani, których dotąd poznałam, są nieco pretensjonalni. Owszem, głoszą Ewangelię z mocą, doświadczałam nieraz przez nich wielkiej pomocy duchowej, ale zawsze coś mi nie pasowało, jakoś raziło, bo nie lubię niepotrzebnego zamieszania, gwaru, przerostu formy nad treścią. To czego mi brakowało, znalazłam w posłudze tego kapłana - także przez tę książkę: prostoty, subtelności, pokory i pokoju.
Hm, trochę się rozpisałam, więc teraz krótko i zwięźle - dlaczego warto przeczytać tę książkę?
Jest napisana bardzo przystępnym językiem w formie rozmowy, wywiadu z osobą świecką. W prosty sposób wyjaśnia wiele zagadnień trudnych nie tylko dla osób, które nie mają pojęcia o Odnowie i charyzmatach, a zarazem jest nasiąknięta świadectwami Bożej mocy w przeróżnych dziedzinach życia. Narzeczony pochłonął ją w dwa dni, przez kolejne dwa tygodnie ją "trawił", nawiązując do niej w prawie każdej naszej rozmowie. Ja czytałam nieco dłużej, ale byłam równie poruszona (chociaż chyba z innych względów). Gdyby ktoś gdzieś kiedyś zobaczył tę roześmianą twarz na okładce - po prostu warto.
PS. Jeśli jakimś cudem kiedyś przeczyta to ks. Jan, albo ktoś kto zna księdza osobiście - serdecznie pozdrawiamy! Nie trzeba dziękować za reklamę - podamy numer konta... :D
:)
Hm, chyba mam ochotę przeczytać tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńA ja Wam nieco zazdroszczę, że spotkaliście na swojej drodze duchowej takiego księdza. Ja niestety, chyba mam jakiegoś pecha jeśli chodzi o Sakrament Pokuty. Z reguły są to księża, którzy albo źle mnie oceniają, można by powiedzieć potępiają, albo tacy, którzy recytują nauczoną regułkę, co często mnie irytuje. Parę razy faktycznie zdarzyło mi się trafić na bardzo lojalnych i pomocnych duchownych, którzy zaangażowali się w rozmowę i wytłumaczyli pewne rzeczy, naprowadzili na dobrą ścieżkę. Ale to tylko parę razy. Dlatego tak Wam zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńNo cóż...Znam osobiście księdza Jana, o którym napisałaś i podpisuję się pod wszystkim co tu zostało powiedziane. On ma w sobie świętość - i nic więcej nie trzeba już dodawać. Roztacza wokół siebie niesamowitą aurę będąc jednocześnie bardzo skromnym człowiekiem. Jest niezmiernie blisko Boga. Wielowymiarowe piękno i świętość - to ks.Jan.
OdpowiedzUsuńŁał, cóż za ciekawy zbieg okoliczności! :) Pozdrawiamy!
UsuńOstatnio czytałam artykuł o charyzmatach, w których właśnie ks. Jan wypowiadał się bardzo rozsądnie - było to moje pierwsze z nim zetknięcie. A gdzie można go spotkać i posłuchać? Czy może gdzieś w okolicach Krakowa? Bo dzisiaj dobry spowiednik jest na wagę złota :)
OdpowiedzUsuńKs. Jan pracuje teraz w parafii śś. Szymona i Judy Tadeusza w Skawinie. Jest penitencjarzem, więc często można go spotkać w konfesjonale przed Mszą św., albo podczas adoracji w kościele.
Usuń:)
Bardzo dziękuję za informację! Kto wie, może niedługo się przyda :-)
Usuń