Hm, prawdę mówiąc nie napracowaliśmy się tym razem. Nieskromnie napiszę - po prostu uczciwe ludzie jesteśmy. No, próbowałam wyciągnąć od Karola, żeby się jednak przyznał, czy nie porzucił wcześniej święceń kapłańskich, albo na ile ma zasądzone alimenty... Przyznał się! :D
Ja znowuż wyznałam Narzeczonemu (a teraz też reszcie świata czytającej te wypociny) swoją życiową tajemnicę o własnej głupocie, która kazała mi skakać dla zabawy z huśtawki, kiedy miałam 10 lat. Skakanie zaowocowało złamaną ręką i gipsem, ale że wstyd mi się było przyznać do głupoty, to mamie i lekarzowi ściemniłam historię o tym jak pulchniejsza koleżanka mnie popchnęła w biegu podczas zabawy... Tylko nic nie mówcie mojej mamie! Sama jej kiedyś powiem... ;)
A dotrzymywanie słowa? Oj, Karol nie dotrzymał słowa na przykład w dniu naszych zaręczyn - z przejęciem mówił mi, że musimy pojechać po jakiegoś potrąconego kota, a gdy przejeżdżaliśmy obok pewnego pięknego pałacu, zupełnie o tym zapomniał i jak gdyby nigdy nic zaprosił mnie do niego, by mi się oświadczyć! A co z biednym kotem?! Nieładnie tak zostawiać zwierzaki w potrzebie... No chyba, że są wyimaginowane. :D Narzeczony z kolei zauważył, że ja nie dotrzymuję słowa, bo kiedyś obiecałam, że już nie będę mówić do Niego "głupku!", a wciąż mi się to zdarza... Ale to tak przez przypadek mi się wymyka! I zawsze od razu przepraszam. :)
Dobra, teraz poważnie, bo to ważny temat jest. No. Uczciwym trzeba być. Nie zatajać trudnych spraw, tylko mówić o nich. A jak się rozwiąże jakiś problem, to go zostawić, nie wracać do niego przez kolejnych 20 lat. I jak się wspólnie podejmuje decyzje, to trzeba się ich trzymać. Nie robić nic za plecami współmałżonka, to nieładnie. Jeszcze gorsze jest zatajanie swoich zarobków, albo ich zaniżanie i wydawanie zatajonych sum na szkodliwe głupoty. Nie można tak, no. W ogóle trzeba się nauczyć wspólnej, uczciwej polityki pieniężnej. Ale uczciwość to także troska o intymność naszej relacji, zatem plotkowanie i wywlekanie naszych wewnętrznych spraw wobec innych, bez wspólnego uzgodnienia, odpada. Po prostu.
***
Biedna Ada chodzi poobklejana plastrami na brodzie i szyi, bo ma szwy po usunięciu znamion. Oczywiście wzbudza tym ciekawość przechodniów. Już się przyzwyczaiła do ciekawskich spojrzeń, gdy idzie gdzieś sama. Ale śmieszniej jest, gdy idzie razem z Narzeczonym.
K.: Kurde, ludzie tak patrzą to na Ciebie z tymi plastrami, to na mnie. Wygląda, jakbym Cię bił! :D
Rzeczywiście, trochę tak to wygląda. Oczywiście, już musiało mi się zdarzyć, że zatroskany staruszek zaczepił mnie w sklepie z pytaniem: "Co się pani stało?!". Nie lubię, jak ktoś obcy wtrąca się w nieswoje sprawy, więc następnym razem chyba odpowiem, że mąż mnie bije. Biorąc pod uwagę fakt, że nie mam męża - wszystko jest w porządku! :D
K.: No, teraz wrócimy do domu i będę mógł dalej robić to, co zwykle robię w niedzielne wieczory.
A.: Czyli co?
K.: Bić Cię! :D
A.: :D Weź przestań o tym gadać, bo mam wrażenie, że "oswajasz" ten temat, żeby później... O rany, jakbyś tak podniósł na mnie rękę...! Nie wiem, co bym zrobiła...
K.: No właśnie, co byś zrobiła...
A.: Hm... Wiesz, lepiej może nie podnoś tej ręki na mnie. Bo chyba musiałabym Cię zostawić... A taki jesteś fajny, co Cię będę zostawiać... :D
K.: :D
Hm. Coś mi wygląda na to, że mogę podzielić los Ady, a mój Luby Karola, bo mnie po wakacjach czeka usuwanie znamienia na policzku ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia,
manna
Biedna. Współczuję, że będzie Cię bił... ;)
UsuńAle Ty śliczna jesteś! :D
OdpowiedzUsuńYyy... dziękuję! ;)
UsuńGratulacje można przesyłać do moich rodziców na adres... :D
Cudny uśmiech! Mogę strzelić jak masz na imię? Bo ostatnio mnie olśniło! ? Stawiam na Adriannę, skoro Ada to skrót, a imię rzadko spotykane. Oczywiście nie musisz mi odpowiadać, żeby tajemnica pozostała tajemnicą :)
OdpowiedzUsuńI jak mieliście słonecznie! U mnie dzisiaj depresyjnie :/
Hehe! :D Tajemnica pozostanie tajemnicą. :)
UsuńMała Mi, znałam kiedyś pewną Ariadnę, też kazała się wołać "Ada", a może?... ;)
UsuńTeż myślałam nad Ariadną lub Adelą. ;)
UsuńRany, jakie tu rozkminy! :D Tajemnica to tajemnica... :)
Usuńa córka mojej kuzynki ma ina imię własnie Ada. Po prostu Ada :D
UsuńJa wcześniej też myślałam, że po prostu Ada ;) A może... Adelajda? ;)
UsuńKiedyś na pewno się zdradzisz :p :*
Hej:) Zafascynował mnie Twój blog:) Jeszcze tak niedawno sama przeżywałam swoje narzeczeństwo a teraz to wszystko wydaje się króciutkim snem:) Będę tutaj zaglądać, a i napaliłam się na tą książkę:D Może i dla narzeczonych ale dla świeżo upieczonych małżonków też się przyda. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj, miło, że podoba Ci się tutaj u nas. ;) Książka rzeczywiście jest wartościowa, ale mogę polecić też inną pozycję tego autora (Jerzy Grzybowski): "Małżeńskie drogowskazy" - kupowałam koleżance na ślub, bo tematyka bardzo pkdobna, ale już trochę inna perspektywa małżeństwa. Wydaje mi się, że dla mlodych małżonków może być bardziej wartościowa.
UsuńPozdrawiam! :)
O to w takim razie chyba ta małżeńska będzie lepsza:) Takie świadomie przeżywane narzeczeństwo to cudowna sprawa, a wy świetnie się do tego zabraliście:) Tylko na solidnych fundamentach da się postawić dom który przetrwa wszystko:)
UsuńZa uczciwość w dzisiejszych czasach czasem dostaje się po tyłku, ale ja uważam, że nie ma nic cenniejszego w moim życiu. Ja nawet nie umiem kłamać :) i prawdę powiedziawszy musiałam nauczyć tego mojego męża :P bo uważał, ża czasem w imię wyższego dobra istnieje taka potrzeba, a ja uważam, że da się i bez okąłmywania. Bo jakoś zyję :)
OdpowiedzUsuńI jak to mówił Albert Camus "Być wolnym, to móc nie kłamać". I zgodzę się z tym w 100%.
Takie mam wrażenie, że w nieco inny sposób potraktowaliście kolejne zagadnienie. Nie potrafię wytłumaczyć w jaki, ale i żart się pojawia i jakieś wtrącenie. Pewnie lokalizacja tak na Was podziałała:)
OdpowiedzUsuńSłuszne spostrzeżenie - tak właśnie miało być. Inaczej, trochę na luzie, wakacyjnie. Co by to była za frajda, gdyby zawsze było tak samo? :)
UsuńDokładnie:)
Usuń-Ojej, co się pani stało?
OdpowiedzUsuń-Spadłam ze schodów.
-Wyszła pani za bardzo agresywne schody...
Dobre. :D
Usuń