Odliczamy!

sobota, 17 sierpnia 2013

Szczęście od Boga

Moja mama często używa tego powiedzenia, w bardzo różnych sytuacjach.

Zaczynam robić ciasto, wbiłam pierwsze jajko do miski, patrzę - a ono zepsute.
Mama: Szczęście od Boga, że to pierwsze, które wbiłaś, bo inaczej wszystkie by się zmarnowały...!

Mama z przejęciem opowiada o zrozpaczonej znajomej, której córka potajemnie wyjechała do jednego z krajów arabskich za chłopakiem-muzułmaninem i tam pobrali się w meczecie. Na koniec dorzuca:
- Szczęście od Boga, że wy to tak normalnie, po Bożemu...!

Opowiadam mamie, że mi się tak strasznie nie chce już studiować... Mama kwituje:
- Szczęście od Boga, że to już ostatni rok...!

Rzadko bywam w domu i w sumie zapomniałam już sobie trochę, że mama tak często, choć może nie zawsze do końca świadomie, okazuje wdzięczność Bogu w takich zwykłych, codziennych sprawach. Nie wiem, czy ona przywiązuje do tego taką wagę, czy po prostu z przyzwyczajenia dorzuca takie powiedzonko. Ale zainspirowało mnie to dzisiaj. Owszem, staram się każdego dnia chociaż w krótkiej modlitwie dziękować Bogu za wszystko, czym wypełnione jest moje życie. Za te przyjemne rzeczy i za nieprzyjemności. Ale żeby tak przypisywać Bożej Opatrzności, że udało mi się nie zmarnować kilku jajek? Może przesada, a może właśnie o to chodzi...? By wszystko robić z Nim i mieć świadomość, że każdy mój krok jest możliwy właśnie dzięki Niemu...

Szczęście od Boga...
że wyszło mi dzisiaj pyszne ciasto marchewkowe, którym będę mogła podzielić się z Narzeczonym;
że mogę tak po prostu zatęsknić za Narzeczonym ufając, że jutro się zobaczymy;
że czeka mnie trudna rozmowa z pracodawcami, po której nie jestem pewna, co będzie dalej;
że o sprawach związanych ze ślubem musimy decydować teraz, kiedy tak wiele rzeczy jest pod znakiem zapytania;
że Narzeczonemu wysiadł komputer (a wcześniej telewizor) i ma dni skupienia w ciszy i samotności;
że chociaż Narzeczony w zepsutym przecież komputerze miał zakładkę z Modlitwą za przyszłą żonę, to i tak jak zwykle pomodlił się za mnie, po swojemu;
że do ślubu jeszcze tyyyle czasu, ale przynajmniej na razie się nie dłuży, tylko szybko leci;
że są wokół nas życzliwi ludzie, na których możemy liczyć;
że daje nam potrzebne łaski, by przezwyciężać codzienne trudy i przybliżać się ku Niemu...

Rany, to tylko tak na szybko. A poza tym jest przecież całe mnóstwo rzeczy, za które mogę (powinnam!) dziękować... Koniecznie. Od zaraz.

3 komentarze:

  1. hej!
    Witam Was serdecznie. Od jakiegos czasu przychodze w to miejsce podgladac Wasze przygotowania do slubu i ogolnie poczytac Waszego bloga...
    Ciekawie piszecie. Choc nie ze wszystkim sie zgadzam ani nie wszystko mi sie podoba-to tak zebyscie nie wpadli w samozachwyt ;) Choc z drugiej strony coz dla Was moze znaczyc wpis od nieznajomej osoby ktora mozecie potraktowac jako zwyklego trola-choc takowym nie jestem i nie zamierzam byc:)

    Powodzenia w Waszej dalszej drodze.
    Pozdrawiam.
    I moze do uslyszenia:)
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, tym bardziej nas cieszy, że mimo wszystko do nas zaglądasz. ;)
      Dzięki i również pozdrawiamy!

      PS. Ciekawi mnie, dlaczego mielibyśmy się usłyszeć? Znamy się? (Jeśli nie chcesz się ujawniać tutaj, możesz do nas napisać - z prawej strony jest formularz ;) )

      Usuń
    2. Nie, nie. Na pewno sie nie znamy a piszac slowa"i moze do uslyszenia" mialam bardziej na mysli przenosnie niz doslowne znaczenie tego slowa...choc moze powinnam napisac wtedy do kolejnego skomentowania lub wpisu....tylko by juz to nie brzmialo zbyt dobrze stad ta forma do uslyszenia.
      Pozdrawiam i milego popoludnia zycze
      P.

      Usuń

Jeśli chcesz, możesz skomentować to, o czym piszemy. Oczekujemy jednak podpisania się pod swoimi słowami, choćby pseudonimem. Komentarze wulgarne i obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...